Inesa Kruszka

Inesa Kruszka

Inesa Kruszka (1961) – poetka, poetka haiku, autorka tekstów piosenek, debiutowała w latach 80. XX wieku w prasie literackiej. Autorka tomiku poetyckiego Poskładać niebo (Miniatura, 2013). Współautorka antologii poetyckich, również haiku. Swoje haiku publikowała w japońskim miesięczniku Kuzu. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Haiku, członek Zarządu PSH (sekretarz). Uczestniczka polskiej szkoły klasycznego haiku Kuzu.

Cena det. 34 zł (Promocja: po podaniu kodu „regula5” – darmowa wysyłka przez paczkomat i Orlen paczkę). Premiera książki: 27 grudnia 2024. Wysyłka zamówionych egzemplarzy nastąpi po 30 grudnia 2024.

Reguła pięciu sekund to kwantowy zapis z całą menażerią paradoksów, bogaty w artefakty, obrazy, zaskakujące skojarzenia, z wyraźnym DNA poetyckich przodków, że słowo stwarza i przemienia. Autorka cierpliwie rejestruje nie tylko przemijanie, ale i stan niepewności. Zdaje się mówić, że wszystko, co widzimy może być prawdą lub fałszem – losujemy pytania, na które nie ma / prawdziwych odpowiedzi. Pod lupę bierze stan wielkiej zmiany, jaka każdego dnia dokonuje sie na naszych oczach, by wziąć oddech w jest zawsze teraz. Inesa Kruszka to poetka o współczesnym, niepodrabialnym idiomie, którym dojrzale i odważnie wypowiada swoje istnienie.

Od Wydawcy

Co robią z człowiekiem słowa? Czy to, na co się im pozwoli? Autorka nie pozwala słowom marnieć, bo dzięki nim obrazuje świat dualny – miejski i ten zapomniany – świat wiosny, rozkwitu, senności, kwitnienia – onirycznie roztaczający przed czytelnikiem obrazy przyrody zagłuszane przez miejskie aglomeracje, w których mieszkańcy nie zauważają, że wiosna tli się w tle (O tej porze roku). (…) Książka poetycka Inesy Kruszki jest zaczepką złapaną w słowa, niech czytelnik poszuka w niej własnych odpowiedzi, niech przysiądzie z nią
w tramwaju lub na balkonie miasta i poczyta, pobędzie-w-słowie, niech je uporządkuje w sobie. Bo słowa trzeba w sobie układać jak rzeczy w szafie po praniu.

Z posłowia: Agnieszka TomHa Schwytać wiersz

Te schody jadą do góry

młodzi zawsze będą myśleć, że to oni wymyślili miłość,
a ja kroję rybę nożem i patrzę jak umiera plakat.
nowy zawisa, jakby to on wymyślił reklamę.

ryba nic nie wie o drzewie, na którym rosną cytryny,
a jednak bestialsko zawinięta w panierkę leży
z ćwiartką anemicznego owocu.

nie powinnam używać noża, jednak przez chwilę
byłam nieobecna, bo jak można całować się na schodach,
w dodatku myśleć, że wymyśliło się miłość.

jem rybę, bo może pojadę nad morze, może
myślę, że to będzie mój wiersz, nie mam sumienia
łamać zdania, a kroję rybę.

nie ja wymyśliłam poezję, miłość i smak ryby z cytryną.
jest lato, za gorąco, za gorąco na ciepłe słowa, rozmrażamy lodówkę,
kruszymy lód, nie wymyśliliśmy lodu, to nie my, nie ja.

a jednak wiem, co powiedziała ryba.
nie, nie wiem, nie ja to napisałam,

a schody jadą w dół.